Na ten dzień zaplanowałyśmy zakupy , ale w sklepie obuwniczym sprytni dzieci-złodzieje okradli Manę.Popsuło to nam humor bo ukradli jej wszystkie niemałe pieniądze oraz dowód osobisty.Na szczęście w hotelu został paszport.Na pomoc ściągnęłyśmy Magdę i trzeba było odwiedzić policję.
Zwiedzanie we dwójkę zaczynamy od Świątyni Debod, jest pięknie położona z widokiem od Casa de Campo po góry Guadarrama.Nie spodziewałam się tutaj świątyni nubijskiej a została ona ofiarowana Hiszpanii w 1960 roku za pomoc w projektowaniu tamy asuańskiej.Stamtąd jest piękny spacer do Pałacu Real , wielkie kolejki nas odstraszyły od zwiedzania , poszłyśmy do Katedry obok ,gdzie na drzwiach zobaczyłyśmy „naszego „ Papieża , bo budowa katedry trwała od 1897 do 1993 !
Potem Calle Mayor doszłyśmy do Plaza Mayor aby w dzień oglądnąć ten niezwykły plac, który był świadkiem wielu historycznych wydarzeń. Na balkonie piekarni było miejsce zarezerwowane dla monarchy.
Resztę dnia poświęciłyśmy na zwiedzanie Muzeum Prado.Wzdłuż promenady Paseo del Prado są ustawione marmurowe rzeźby kobiet, czyli takie wprowadzenie do oglądania wielkiej sztuki.
Chętnych do zwiedzania Prado tak dużo , że musiałyśmy czekać w wielkiej kolejce ale było warto.Jest to uczta dla ducha. Zbiory ogromne i niezwykłe. Szczególnie interesowało nas malarstwo hiszpańskie , mogłyśmy nacieszyć oczy Goyą, Zurbaranem,Velazquezem z słynnym Las Menninas, czy El Grekiem.
Goyi poświęcone jest oddzielne skrzydło muzeum gdzie można oglądać zmysłowe portrety Mai ( niestety goła gdzieś wyjechała na gościnne występy ),cała rodzinę króla Karola IV oraz wstrząsającą serię tak zwanych Czarnych malowideł z Saturnem pożerającym swe dzieci.
Również bogate zbiory malarstwa europejskiego nas nie zawiodły. Durer,Rubens,Cranach,Weyden,Rafael czy Bosch z Ogrodem rozkoszy ziemskich to malarze dla których Prado odwiedziłyśmy jeszcze następnego dnia.