Zaplanowałyśmy w drodze powrotnej trochę skręcić z trasy i wybór padł na Kutną Horę, miasteczko z kościołem św Barbary ( tu Barbory ), patronki górników, zostało wpisane na listę UNESCO w 1995. Kościół św Barbary czasami , nazywany katedra to wielka budowla z neogotycka fasadą wzorowana na architekturze francuskiej. Ma 3 kopuły i często przez turystów jest nazywana jako "grzbiet brontozaura", "obóz tureckiego sułtana" albo "szczyty Andów patagońskich". Dookoła trwały prace drogowe i był utrudniony dostęp od samochodu ale warto było tu dotrzeć bo miasteczko jest śliczne, trochę jak Kazimierz nad Wisłą a dodatkowo jeszcze mają tutaj kaplicę w której znajdują się szczątki 40-70 000 ofiar epidemii dżumy z połowy XIV w., wojen husyckich XV w. oraz wojny trzydziestoletniej XVII w. Czaszki i kości zmarłych posłużyły jako materiał konstrukcyjny dla stworzenia niemal całego wystroju obiektu, w tym kapliczek, ołtarzy, żyrandoli, herbu rodowego książąt Schwarzenbergów , gdzie kruk wydziobuje oko z czaszki.Najpierw chętnie się tam jedzie ale długo w tej kaplicy nie da się przebywać bo wieje grozą.
Wyjeżdżamy z miasta i wracamy na autostradę w kierunku Berna.Tam drugi postój.