Po słodkim śniadaniu i dobrej kawie, wypuszczamy się na miasto. Przechodzimy cztery schodki i jesteśmy na Palcu Konstytucji a przed nami rozciąga się widok Bastionu San Remy. Na górę prowadzą schody ale były w remoncie i wyjeżdżamy tam windą od strony ulicy Viale Regina.Stamtąd rozciąga się piękny widok na dzielnicę Marina i port oraz w kierunku plaży Poetto.
Na wzniesieniu otoczona murami znajduje się dzielnica Castello z Katedrą i czterema wieżami miejskimi.
Na początku odwiedzamy Katedrę Santa Maria del Castello. Chcąc odwiedzić kościoły trzeba pamiętać ,że w czasie sjesty 12.30-16 są zamknięte. Często oglądałyśmy je tylko z zewnątrz.
Fasada katedry jest romańska ale z XIII wieku zachowała się tylko dzwonnica i wsporniki przy głównym wejściu.
Wnętrze kościoła jest ozdobione różnokolorowym marmurem a poniżej ołtarza jest krypta i kaplica ze świętymi.Tutaj też widzimy postać Papieża JPII jak żywego.
Spokojnymi uliczkami , bez tłumów turystów wędrujemy do Wieży Św. Pankracego i za 3 euro wchodzimy po stromych schodach na sam szczyt aby podziwiać piękne widoki na miasto i port.
Potem odwiedzamy muzeum malarstwa i większością obrazów o tematyce religijnej i wędrujemy na dalszy spacer po wzgórzu aby się natknąć na więzienie i nawoływania odwiedzających skarpę z widokiem na okna zakratowane.
Poszukujemy amfiteatru, który jest usytuowany na zboczu góry i koło ogrodu botanicznego wkraczamy do dzielnicy Marina.
Tutaj jest sieć wąskich uliczek, bez chodników, część dostępna dla samochodów ale wtedy tylko jednokierunkowa. Mało ludzi i po drodze podziwiamy domki z wywieszonym praniem lub zabytkowe kościoły , wieże czy pałace.
Na lunch docieramy do Placu Yenne gdzie jest wiele restauracji i nawet otwartych dla turystów. Zjadamy dużą pizzę na pół , popijamy winem i wędrujemy dalej.Znajdujemy w ustronnym miejscu lodziarnię i próbujemy pierwszego loda na Sardynii , jest pyszny !
Po drodze mijamy kilka kościołów Antoniego Abate, Rosali,Eulali i Łucji aby dojść do portu.Wzdłuż portu biegnie ulica Via Roma z podcieniami gdzie usytuowane są liczne kafejki i restauracje.
Z portu wędrujemy w kierunku naszego mieszkania ale jeszcze idziemy na pasaż dla pieszych i licznymi sklepami i oglądamy wystawy a przy okazji liczne graffiti z wesołym ludkiem , który się do nas uśmiecha. Jest namalowany na murze, we wnękach, na skrzynkach, bramach do garażu czy na ścianach schodów, raz jest w czapce przekrzywionej, raz macha ręką, raz jest biały, fioletowy czy zielony.
Wracamy do domu na lekki odpoczynek , zabieram statyw na noce zdjęcia i jeszcze raz wyruszamy na miasto.
Kończymy dzień kolacją w Tratorii del Porto, polecanej przez gospodarzy, serwują tutaj dania rybne więc wybieramy spagetti z owocami morza z mezzo litra wina i pierwszy dzień dobiega końca.