Kolejny dzień rozpoczynamy o 9 rano . Najpierw wędrujemy do Ogrodu Botanicznego i potem spacerkiem idziemy na dworzec kolejowy i autobusowy aby sprawdzić jakie są możliwości wyjechania za miasto.Przy okazji chcemy się wykapać i odnaleźć flamingi.
O poranku miasto wygląda uroczo, słońce świeci od morza, ludzi mało , tylko w okolicach dworca rozkładają stragany Afrykańczycy z pamiątkami, torebkami i innymi różnościami.
Znajdujemy połączenie na plażę Poetto i jeden z punktów pobytu flamingów.Jedziemy za 3 euro -bilet całodniowym a jeden przejazd kosztuje 1,20 e.
Jesteśmy w nowych dzielnicach , bardziej handlowych niz zabytkowych ale i tutaj jest cicho i spokojnie.
Wysiadamy przy salinie i wędrujemy na piechotę w poszukiwaniu flamingów.Droga kamienista, obok park i nawet króliczek się nam pokazał a flamingów jak nie ma tak nie ma. W oddali piętrzy się góra od której zaczyna się piaszczysta plaża miejska Poetto.
W końcu chodzimy na teren prywatny i dzięki silnemu obiektywowi udaj się nam zobaczyć kilka ptaków odwróconych do nas tyłem z głowa w wodzie. Jestem zawiedziona ale upał jest straszny i decydujemy się na kąpiel.
Nie lubimy jednak za długo siedzieć w jednym miejscu i wybieramy się dalej szukać flamingi. Autobusy jeżdżą tutaj rzadko, pomału dzień się kończy a my chcemy jeszcze zrobić parę zdjęć.Zanim dojeżdżamy do właściwego przystanku jest 19.30 a wszyscy pokazują,że tam gdzieś sa nasze flamingi ale ich nie widać, poddajemy się i wracamy już po ciemku do domu.