Z licznych możliwości wyjazdu z Cagliari wybór padł na Villasimius, 32 km oddalone od stolicy wysoko położone miasteczko z pięknymi plażami wydało się nam atrakcyjne a szczególnie ,że leży na wschodnim wybrzeżu , bo nasz plan to od następnego dnia wyjazd na zachodnią część wyspy.
Niby 32 km to nie daleko ale trasa wije się wzdłuż górzystego wybrzeża a do tego z pięknymi widokami plaż w zatoczkach.Jedziemy tam ok godziny za 3 euro z dworca autobusowego.Po drodze wsiada grupa turystów z Polski i oczywiście wymieniamy się wrażeniami z pobytu.
Autobus dowozi nas blisko plaży ale kawałek w silnym słońcu musimy dojść do plaży.Część jest z parasolami z liści palmowych i wiele osób się pod nimi chroni.My zostajemy na słońcu i zażywamy kąpieli w morzu. Woda jest cudowna , chłodząca i bardzo słona.
Na plaży pokazują się handlarze z Afryki zupełnie jak na filmie Raj: Miłość.
Po wypoczynku na plaży wędrujemy do miasteczka i oczywiście trafiamy na lody, gelato- czyli lody sprzedają tutaj nawet podczas siesty.
Reszta sklepów i knajpek jest zamknięta. Tutaj tez spotykamy znajomych z autobusu i przedostatnim autobusem wracamy do Cagliari.
Nie dojeżdżamy do końcowego przystanku tylko wysiadamy wcześniej i wędrujemy nowymi ulicami do domu. Zafrapowała nas ulica San Lucifero i kościół pod wezwaniem Św. Lucyfera , który był biskupem z Cagliari w III wieku, jest czczony jako święty przez Kościół katolicki.
Do domu mamy całkiem blisko, zostawiamy rzeczy z plaży i wędrujemy na nocny spacer i pożegnalną kolację w Tratorii El Porto. Tym razem bierzemy rybę i wino oczywiście.
Jutro czeka nas daleka wyprawa na Zachodnie wybrzeże ale już samochodem.