Tym razem wybrałam się na trochę dłużej, niż jednodniowy wypad do Kazimierza.Nocleg wypadł w dworku w Wylągach.
Przypadła nam tylko oficyna ale miałyśmy dużą swobodę i przestrzeń.
Ponieważ ostatni weekend września był chłodny , gospodarze musieli zapalić w piecach abyśmy nie zamarzły.
Przypomniały mi się czasy dzieciństwa, kiedy można było zagrzać kołdrę o ciepłe kafle pieca.
Po zakwaterowaniu wybrałyśmy się na mały rekonesans i 2,5 km spacer zaprowadził nas do Wąwozu Korzeniowego w Kazimierzu.
Widok jest niesamowity gdy drzewa wiszą w powietrzu, korzenie poskręcane i wszystko to trwa wbrew prawom fizyki.