Po powrocie z nad morza wróciłam na chwilę do siebie aby zaraz ruszyć do Muzeum Secesji, tym razem szłam trochę inaczej i widziałam inne rzeczy.Przede wszystkim w Rydze jest mnóstwo zieleni, parków, skwerów a jak tylko jest bruk to stawiają donice z kwiatami.
W parkach natomiast jest co krok jakaś rzeźba, pomnik. Na koniec relacji wrzucę wszystkie ciekawe obiekty.
Do Muzeum weszłam za free, czyli legitymacja reportera działa, musiałam tylko zapłacić za robienie zdjęć. Wejście to 5 euro a za aparat płacimy 1,50 euro.
Podaję ceny gdyż w przewodnikach jeszcze są ceny w Litach.W sklepach dla porównania też często podają dwie ceny dla porównania.
Muzeum nie jest duże ale urządzone ze smakiem, motywy kwiatowe są wszędzie a niespodzianką były dwie panie w strojach z epoki siedzące w kuchni. Kuchnia i spiżarka były bardzo ciekawe .
Po Muzeum wpadłam do kawiarni Sienna, która bardzo przypadła do gustu Zuli.Miejsce bardzo klimatyczne, pije się herbatę w petersburskiej porcelanie a do tego można w białych rękawiczkach pooglądać sobie książki o modzie i wielkim świecie przez wieki.
Idąc do centrum natknęłam się na wmurowaną tablicę, informującą ,że na Politechnice Ryskiej studiował prezydent Mościcki.
Zawędrowałam aż na wiszący most aby stamtąd popatrzyć na Starówkę aby potem się w nią zagłębić.
Najpierw zaglądnęła w zaułek gdzie stoją Trzej Bracia , trzy urocze domy, jeden uznany za najstarszy, potem zaglądnęłam do kościoła św Jakuba, który stoi tuż przy Parlamencie.
Oczywiście nie mogło zabraknąć Domu Wagi i Domu Braci Czarnogłowych.Są to budynki w całości zrekonstruowane ale pokazują czasy świetności Rygi.
Zaskoczeniem były dla mnie kolorowe ślimaki stojące przed Muzeum Okupacji, niestety nie dowiedziałam się co to za projekt.
Wyglądają malowniczo , nawet w strugach deszczu nic nie tracą z uroku.
Resztę Starówki zostawiłam na dzień następny.