Po wczorajszym deszczowym poranku, sprawdzany pogodę i zapada decyzja , jedziemy na wycieczkę do Parku Narodowego Lahemaa.Jest to pierwszy park narodowy byłego ZSSR i największy park w Estonii i jeden z największych parków narodowych w Europie.
O 10 godzinie jest zbiórka przed informacją turystyczną i 2 grupy -5 i 7 osób ruszamy busikami na wschód od Tallina.
Pierwsze miejsce zatrzymania to wodospad Jagala.Jest on dumą estończyków bo to jeden z najpiękniejszych i najpotężniejszych Estońskich wodospadów.Woda spada tutaj z szerokiego, przeszło 70 metrowego progu, który osiąga 8 m wysokości.
W okresie zimowym wodospad bardzo często zamarza przybierając niezwykłe lodowe formy. Z uwagi na swoje rozmiary wodospad Jagala określany bywa także często mianem estońskiej Niagary co uważam za znacznie przesadzone .
Kolejnym miejscem zwiedzania jest miejscowość Kogla gdzie ogladamy z zewnątrz upadający pałac szlachecki z licznymi zabudowaniami. Cały obiekt byłby piękny ale zbyt małe środki tylko zachamowały całkowity upadek.Ratują ten pałac studenci ASP ale widać ,że potrzeba tutaj dużo kasy aby przywrócić blask posiadłości.
Dla obcokrajowców z poza bloku wschodniego kolejne miejsce zwiedzania to perełka - dla nas to znana praktyka.
Radzicka baza statków podwodnych , czyli do niedawna to miejsce na mapie nie istniało. Tutaj przypływały statki aby je rozmagnesowano aby były niewidzialne dla radarów.
Zatoka urocza tylko resztki bazy jak kikuty wdzierają się morze. Co było metalowe do odkręcenia to zniknęło, zostały jakieś zardzewiałe resztki . Maszynownia pusta i zdewastowana tylko namalowany marynarz świadczy o istnieniu tego miejsca.
Pora na lunch , jedziemy wzdłuż wybrzeża do Kosmu na najlepszego łososia i faktycznie taki był.
W dworku mieści się muzeum rybackie, gospodarze przygotowali łososia z pysznym sosem koperkowym i sernikiem domowego wypieku.Stół ładnie zastawiony a my wszyscy głodni. Koszt dodatkowy wyczeczki to 10 euro za ten posiłek.
Potem zwiedzamy okolicę z pięknymi zatoczkami , białym domkiem na skarpie, pochylonymi sosnami oraz wielkim kamieniem nad wodą na którego można wejść po drabinie. I ja oczywiście tam się wdrapałam i utrwaliłam to zdjęciem.
Kolejny przystanek jest w wiosce rybackiej Altaja gdzie chętni huśtają się na zbiorowej huśtawce a potem robimy zdjęcia w mleczach bo wiosna tutaj jest opóźniona w stosunku do naszej około 1 miesiąca.
Tym razem odwiedzamy lepiej zachowany barokowy komplaks dworski w Sagadi. Widac ,że dopiero co odnowiony na różowo. Nie mamy czau na zwiedzanie wnętrza więc tylko spacerujemy po ogrdach, które tym razem trochę przypominają Wilanów.
Ostatni punkt programu to Viru Raba- świetnie udostępniony teren bagien. Wędrujemy kładką wyznaczającą trasę spaceru , podziwiamy okoliczne stawki w któch cudnie odbija się przyroda . Znajduje się tutaj wieża widokowa, z której można zobaczyć bagna z góry.
Sama trasa to kilka kilometrów drogi gdyż nie wracamy z powrotem do samochodu tylko wędrujemy dalej gdzie na nas czeka kierowca.
Cała wycieczka bardzo udana, pogoda dopisała i 55 euro warte było tej atrakcji i tak w 9 godzin pobyłyśmy na łonie przyrody.