I przyszedł czas odlotu i pożegnania córeczki. Do walizki spakowałam wiele niepotrzebnych Magdzie rzeczy. To pierwsza partia powrotu ze stypendium. Ciąg dalszy będzie w grudniu.
Lądujemy w Warszawie, Manę porywa z lotnika mąż a Martę odwozimy do pociągu do Krakowa.