i jedziemy do stolicy.Rano pobudka o 7 mej.Zjadamy śniadanie jeszcze polskie i o 9 chcemy ruszyć w drogę.Pakujemy nasz dobytek do BMW 118d ale niestety jedna walizka musi być na miejscu pasażera bo się nie mieści.Niestety musimy wrócić na lotnisko aby opanować ustawianie GPS-a . Ja go obsługuje pierwszy raz więc pomału opanowuję sztukę porozumiewania się z panienką z GPS bo trzeba ją rozumieć bo czasami mówi za późno o skręcie.
Cel na pierwszy dzień to zwiedzanie Brukseli.Lądujemy na Placu Sablon.Znalezienie miejsca parkingowego graniczy z cudem, tracimy ok. godziny szukając miejsca.Okazuje się,że jest święto i nie płacimy za parking.Dobre i to jak na początek.
Wędrujemy na Rynek starego miasta zaglądając do Katedry Guduli.Znajdują się tu przepiękne XVI-wieczne witraże.Rynek wypełniony po brzegi turystami.Głaskam złotą panią aby mi się wiodło i wędrujemy na kawę bo o 12tej mamy spotkać się ze znajomą Marty i przekazać jej książki.Miło w słoneczku jest a potem wędrujemy do pasażu Leoparda i na ulicę Rzeźników.Oczywiście zaglądamy do małego siusiającego chłopca czyli Manneken pis to symbol Brukseli, figurka-fontanna, wykonana z brązu.Obok jest trochę większy wykonany z czekolady. Wracamy do samochodu przez Park Królewski , oglądamy pałac i jeszcze wędrujemy na Plac Sablon.Tam oglądamy paradę na koniach i idziemy do Pałacu Sprawiedliwości skąd roztacza się widok na Brukselę , w oddali góruje Bazylika i model atomu.Zjeżdżamy windą na mały placyk gdzie chcemy coś zjeść ale się okazuje ,że nie ma nic ciekawego.Wracamy do auta i jedziemy do Gandawy a po drodze znajdujemy się na Koekelbergu gdzie jest Bazylika Narodowa Sacre Coeur i oczywiście wstępujemy.To nowa budowla ( poczatek budowy w 1905 r. ) ukończona dopiero w 1969 r ale w 1952 r Papież Pius XII przyznał kościołowi tytuł "Bazyliki Mniejszej ".Wyjeżdżamy windą na taras obserwacyjny i podziwiamy panoramę Brukseli.Jest to 5 pod względem wielkości kościołem na świecie.