Do Heidelberga jedziemy w deszczu ale do miasta wjeżdżamy gdy tylko trochę kropi.Hostel czynny dopiero po 15 a my jesteśmy 3 godziny wcześniej.Idziemy zwiedzać miasto, wszystkie kościoły w centrum są z czerwonego piaskowca.Najważniejsze budowle , jak zamek, most, ratusz, hotele też czerwone.Miasto urocze pomimo deszczu i dużej liczby turystów.Wędrujemy drogą filozofów dzielnicą willową po drugiej stronie rzeki tak,że możemy miasto podziwiać z góry.Bardzo piękny spacer po pysznym obiedzie z zupą krem-jarzynową , kurczakiem z medalionami ziemniaczanymi i sałatką.Z drogi filozofów schodzimy wąskim kamiennym korytarzem na stary most a ponad nami góruje zamek nasz kolejny cel.Udaje się nam pokonać następna górę i jak mamy kupować bilety zauważam ,że nie mam portfela z wszystkimi dokumentami i kartami.Jednak idę zwiedzać zamek- wielka wspaniała budowla, częściowo ruina, odwiedzamy ciekawe muzeum apteczne,wielkie beczki gdzie dojrzewało wino i na dól zjeżdżamy kolejką - to wszystko w cenie biletu na zamek- 8 euro. Parking mamy tuż obok i tu leży mój portfel , który wyjęłam aby zapłacić za nocleg.Odetchnęłam !. Zabieramy tylko najpotrzebniejsze rzeczy i wędrujemy do hotelu.Pokój na starówce , Duży 4 osobowy ale jesteśmy tym razem sami.Po herbatce idziemy na zakupy i potem na włóczęgę i pyszne lody zamiast piwa.Jeszcze się kręcimy po ślicznym mieście, zaglądamy na Uniwersytet a bocznymi uliczkami ciągle pomykają na rowerach studenci.To bardzo miłe nieduże miasteczko do którego chętnie wrócę bo nie byłam w więzieniu studenckim a podobno warto tam zaglądnąć.