Na tą ulicę zaglądam rzadko, nie jest na moim szlaku codziennych wędrówek.Jest niedzielne popołudnie a tu cisza i spokój, jakby czas się zatrzymał w latach 20tych XX wieku.Widać , że nie ma pomysłu co z tą ulicą zrobić a może trzeba poczekać na remont ?.Kamienice straszą pozabijanymi oknami, sklepy opuszczone, okna za odrapanymi kratami.Tylko dwa krasnale - odbojniki przycupnęły w bramie i nic sobie z upływu czasu nie robią.Mała brzoza rośnie na dachu . Tylko od strony Placu Grzybowskiego widać zdjęcia w oknach , które oglądałam rok wcześniej we wrześniowym dniu Warszawa Singera .Wtedy Plac był w remoncie a ulica tętniła życiem,wiele było straganów,kafejki pootwierane, w opuszczonych mieszkaniach wystawy rzeźb, zdjęć i instalacji artystycznych a na skrawku Placu scena i Skrzypek na dachu.Dzisiaj czasem przemknie jakiś turysta i zatrzyma w kadrze tą uliczkę ,która czeka na drugie życie.
Plac Grzybowski po remoncie z wielkimi donicami kwiatowymi,wielkimi krzesłami - fotelami nad fontanną.Parę osób tu odpoczywa bo jest wielki spokój.
Wędruję jeszcze do Synagogi pięknie odnowionej i tutaj spotykam dużą grupę żołnierzy żydowskich z różnych jednostek sądząc po mundurach , muszę czekać aż przejdą przez wąską bramkę abym mogła wejść na teren przy synagodze Nożyków.Do środka nie zaglądam bo jest zamknięta.
Zdjęcia pokazują ta ulicę dzisiaj i rok temu na Warszawie Singera.
Ciekawe jak tu będzie za rok.