Podróż przez góry była dla mnie najbardziej ciekawym i niespodziewanym wydarzeniem na wycieczce.Wjechanie w głąb Turcji pokazało nam biedną część Turcji, która musi sobie radzić z surowym klimatem, niezbyt urodzajną ziemią oraz surowymi regułami życia.Jechaliśmy na wysokości ok 900 metrów płaskowyżem, gdzie po obu stronach wznosiły się wysokie ośnieżone góry, pojawiały się gaje oliwne, lub morelowe, małe osady z górującymi meczetami oraz przydrożnymi straganami.W czasie jazdy mieliśmy aż 4 rutynowe kontrole policji. Jechaliśmy szlakiem jedwabnym.
Fabryka dywanów była położona na odludziu.Po polsku wprowadzono nas w tajniki farbowania wełny i uzyskiwania nici jedwabnych aby potem pokazać jak 4 dziewczyny ręcznie tkają dywan.
W części handlowej już zdjęć nie można było robić , my siedzieliśmy półkolem a 4 facetów rozrzucało przed nami coraz to nowe wzory dywanów i podając ilość wiązań na centymetr kwadratowy. Jak podłoga pokryła się grubą warstwą dywanów, można było wybrać ten jeden dla siebie.Wtedy porywali Cię sprzedający , zaciągali do osobnego pokoju aby negocjować cenę , a było z czego bo cena wyjściowa to np 23 tys euro, ty płacisz 100 euro zaliczki a oni Ci resztę rozkładają na dogodne raty, dywan wysyłają do domu jak jest zbyt duży albo Ci pakują jak jesteś przygotowana do zabrania paczki od razu .
Nasza wycieczka tutaj nie zrobiła zakupu ale jednego uczestnika poczęstowali rakiją i gdyby nie interwencja żony pewno by trochę euro tu zostało.
Ja pooglądałam wzory dywanów, naprawdę piękne , sal było ok 40 gdzie były one wywieszone i prezentowane.W jednym pokoju mężczyzna tkał dywan na podstawie zdjęcia.
Usiadłam w kawiarence na kawie, pooglądałam wyroby ceramiczne i jak zebraliśmy całą wycieczkę pojechaliśmy dalej do Antalyi.
Na lunch zatrzymaliśmy się w małym zajeździe gdzie tym razem kobiety serwowały naleśniki, bardzo cieniutkie z serem lub czekoladą.Stół był przykryty obrusem z niebieskim okiem opatrzności.Stargany oferowały przeróżne pamiątki .Sok z granatów też wyciskała kobieta co jest tu rzadkością.
Teraz już w dół nad morze. Przy wjeździe do miasta jest wodospad z wielkim popiersiem Ataturka, ojca narodu tureckiego a na wzgórzu rozciągała się Antalya ,ponad pół milionowe miasto na Riwierze tureckiej.
Do hotelu Adonis dojechaliśmy ok 17.30 więc był czas na spacer wzdłuż morza w zachodzącym słońcu,wypad do części handlowej na kebab podawany na talerzu.