Pobudka o 6 rano.
Przed śniadaniem wyruszyłam zobaczyć jak zaczyna się dzień w Tokio. Ruszyłam tą sama drogą co wieczorem i zaskoczona byłam pustką na ulicach, sklepy zamknięte, neony odpoczywają. Spodobało mi się miejsce wyznaczone do palenia na ulicy i tak również było na parkingach.
Po śniadaniu wycieczka pociągiem podmiejskim z tokijskiej stacji Ikebukuro do Kamakury, miasta położonego 50 km na południowy zachód od Tokio. Zwiedziliśmy świątynię Tsurugaoka Hachiman-gu . Przechodzimy przez czerwone Torii, za nim znajdują się trzy mostki dwa płaskie i jeden wypukły mostek zarezerwowany dla szoguna a pozostali przechodzili pozostałymi mostkami. Mosty rozciągają się nad kanałem łączącym dwa stawy popularnie nazywane Genpei-ike .Bardzo malownicze azalie i wisteria dodawały ogrodowi piękny wiosenny klimat .
Bardzo dużo Japonek w kimonach paradowało po ogrodach a do tego udało nam się zobaczyć tradycyjny ślub . Panna młoda w białym stroju prezentowała się wspaniale.
Kolejny punkt programu to przejazd pociągiem do Hase (dwie stacje), gdzie spacerkiem dochodzimy na teren świątyni Kotokuin aby obejrzeć najbardziej znany zabytek Kamakury – wykonany z brązu posąg Wielkiego Buddy Amidy (Daihutsu), wysoki na 13,35 m, drugi co do wielkości posąg Buddy w Japonii. Ponieważ świątynia uległa zniszczeniu teraz stoi on na wolnym powietrzu i zachwyca swoją wielkością.
Następnie zwiedziliśmy świątynię Hase-dera poświęconej bogini miłosierdzia Kannon.Posąg ma ponad 9 metrów, wykonany jest z drzewa cedrowego, pokrytego złotem. Są tutaj tysiące figurek Jizu , podobno 50.000. Są również liczne pawilony położone w parku ze stawami, w których pływają bajecznie kolorowe karpie koi. Chińskie piwonie są chronione pod parasolami aby jak najdłużej mogły cieszyć turystów. Jest również tutaj grota poświęcona bogini Benzaiten- bogini zaliczanej do zespołu siedmiu bogów szczęścia. Z terenu świątyni można spojrzeć na Pacyfik z punktu widokowego, a następnie spacerkiem po handlowej ulicy Komachi docieramy na stację. Znowu dwie stacje kolejką do Kamakury i po przesiadce wracamy pociągiem do Tokio. Ponieważ Japończycy mają „golden week” jest wielki tłok w pociągu, nikt nie robi miejsca starszym , każdy myśli o sobie. Kolacja na mieście w formie bufetu, wracamy do hotelu po bardzo intensywnym dniu. Musimy na rano spakować rzeczy podręczne na jeden dzień, bo bagaż główny jedzie do kolejnej destylacji.