Sluchajcie, wszystko zaplanowane jak w zegarku, jestem 2,5 godziny wcześniej ale kontrole rozpoczynają dopiero na 2 godziny przed lotem więc spokojnie czekam.
Przy okienku pan stwierdza,że mnie Singapur nie przyjmie bo muszę mieć na piśmie potwierdzenie miejsca a dodzwonic sie do Lufthansy nie da.czekam na połaczenie pół godziny i nic.W końcu panienka na godzinę przed odlotem każe mi jechać na lotnisko międzynarodowe zrobić potwierdzenie.Poradziłam sobie dzielnie , pojechałam ale się okazuje że tam nie przedstawiciela Lufthansy i tylko moge to załatwic telefonicznie. Chłopak z laptopem mi pomagał , dzwoniłam do Polski ale była 4 rano i też nic sie nie udało załatwic.
Mj samolot juz poleciał a ja po godzinie dzwonienia w koncu się dodzwoniłam.Okazało się ,że mam zrobione double check-in i muszę przylecieć .
Teraz jest problem bo kolejny lot jest następnego dnia i mam tylko jak wszystko dobrze pójdzie 1,5 godzinę na zmianę terminala z 1 na 2.
Nocleg w Singapurze przepadnie i rzeczy , które tam zostawiłam bo nie będę maiła czasu na nic !!!! nawet sie podrapać.
Potrzebne są anioły i modlitwy aby się wszystko jutro udało bo jak nie to nie wiem kiedy zawitam do Polski :)
Jest parę scenariuszy ale na razie cicho sza i trzeba byc dobrej myśli.
Na noc wróciłam do pieknej parafii i gościnnego Stana.