Pora wracać do Polski.Lecimy z tatą razem do Istambułu , gdzie spędzamy w pokojach gościnnych ambasady parę dni.
Odwiedzamy Aya Sofię, przejeżdżamy cieśninę Bosfor, jemy kolację na statku u nabrzeża Bosforu.Buszujemy po bazarze, gdzie złote uliczki oślepiają a bogactwo wszystkiego tylko korci aby coś kupić.Ja mam wrażenie ,że jakiś Turek mnie śledzi i staramy sie go zgubić w zakamarkach bazaru.
Po zapowiedziane kożuszki wybieramy się do eleganckiego sklepu i tutaj zaczyna się targowanie. Tato tak się zaparł przy swojej cenie ,że aż wyszedł ze sklepu i powiedział ,że ich nie kupi a mnie mina zrzedła ,że nic nie będzie z tego ślicznego kożuszka. Sama wróciłam i powiedziałam,że je kupuję , Turek był szczęśliwy a Tato powiedział,że on nie kupuje tylko ja a więc wyszedł z twarzą i obstawał dalej przy swojej cenie uważając ,że przepłacam.