Wracając groblą udało się nam zobaczyć flamingi.Znalazłyśmy możliwość postoju i teleobiektywem zatrzymałam w kadrze poszukiwane flamingi. Nie byłam zadowolona ze zdjęć ale to już lepsze niż te z Cagliari.
Droga znowu piękna i górzysta ale u celu zaskakuje nas widok nie tylko wiatraków ale również kominów. Nie tak sobie wymarzyłyśmy miejsce wypoczynku. Okazało się ,że w bliskiej odległości od naszego celu podróży jest port towarowy i zakłady przemysłowe w Portovesme.
Zatrzymałyśmy się na stacji benzynowej Tamoil i przyjechała po nas nasza gospodyni. Bez niej na pewno byśmy nie trafiły. Dom był usytuowany na bliskich dzikich peryferiach.Bardziej to była hacjenda ale w takim miejscu pokój wybrałyśmy.
Samo mieszkanie super, bo była cisza i wszędzie blisko ale samochodem.
Zostawiamy bagaże i jedziemy do miasta zobaczyć gdzie zakotwiczyłyśmy na 3 noce.
Znowu port z jachtami, łodziami rybackimi i tutaj trafiamy na zawody w łowieni ryb. Bardzo było ciekawe popatrzyć na tutejszą społeczność.
Do zmroku chodziłyśmy po tym uroczym miasteczku aby potem siąść na pizzy .Po powrocie do domu od razu padłyśmy, dzień był bardzo długi i obfitował w wiele wrażeń.