We Florencji już byłam, ale każdy pytał a w Sienie byłaś a ja mówię nie, więc teraz za główny cel podróży obrałam Sienę.Florencja musi poczekać, bo czekała już od 1989 roku !
Na dworzec docieramy szybko, uczymy się obsługiwać automat do sprzedaży biletów, na koniec podróży to innym pomagamy bo takie biegłe się w tym zrobiłyśmy. Automat ten służy też do sprawdzania kiedy odjeżdża najbliższy pociąg w danym kierunku.Bilety kupione w automacie trzeba na peronie jeszcze skasować.
Do Sieny jedzie się ok 1,5 godziny, dworzec czysty ale położony na uboczu starego miasta a ono znajduje się na wzgórzu i tam najlepiej się dostać ruchomymi schodami z centrum handlowego tuż przy dworcu. Miła Włoszka nam to doradziła i było super.
Jedzie się 9 częściami schodów aż na szczyt skąd rozciąga się piękny widok.
Spacerkiem wąskimi uliczkami wędrujemy do głównego placu , ale zbaczamy do Fortecy San Barbara i tam spokojnie przeczekujemy południe leżąc na ławeczkach i się opalając. Na trawę bałyśmy się położyć chociaż Włosi często tak odpoczywają w parkach.
Stąd też się rozciąga piękny widok na katedrę i wieżę przy palcu Campo.Zieleń dookoła zachwyca ale ruszamy do kamiennego miasta.
Po drodze odwiedzamy kościół św. Domenica , który dominuje nad północną częścią Sieny.
Kościół zbudowany z cegły, jest surowy i związany z kultem św. Katarzyny i Franciszka , patronów Sieny i Włoch.
Św. Katarzynie poświęcone są dwie kaplice Cappella de Volte, gdzie wisi jej portret oraz Cappella di Sante Catarina , gdzie w tabernakulum spoczywa część jej czaszki.