Naczytałam się o placu Campo, o jego uroku, kształcie muszli lub płaszcza i w końcu tu dotarłyśmy. Wejściem głównym jak nam polecano i zobaczyłyśmy zalany słońcem plac ukośny z licznymi wycieczkami, turystami siedzącymi bezpośrednio na kamieniach.
Ja swoje kroki skierowałam do wieży.
Najpierw dowiedziałam się ,że jest winda ale to nie była prawda.Wejście kosztuje 8 euro i legitymacja prasowa nie działa. Do pokonania jest 503 stopnie, wąskimi schodami tak,że pozwalają zabrać na górę tylko aparat. Resztę zamykam w schowku. Niestety nie zabrałam wody a by się przydała.Za mną wszedł pan ze śpiącym dzieckiem na ręku , "chapeau bas" byłam pod wrażeniem i uwieczniłam ten moment.
Jest to druga co do wysokości wieża we Włoszech po Cremonie ( oj chyba muszę i tam pojechać ! ) , liczy sobie 102 metry a widok z góry jest magiczny.
Nie wiedziałam czy robić zdjęcia wielkiej przestrzeni miejskiej czy dachów i labiryntu uliczek. Sami ocenicie czy warto było się tam wdrapywać.Zdjęcia robiłam manualne na priorytetach- czyli wyłączyłam automat, czasami zapominałam zmienić przysłonę ale cóż nauka kosztuje.