Wow, alez to wielkie misato i tyle do zobaczenia, ze nie wiem w ktora strone ruszyc.Stoje na Placu Federalnym i klikam zdjecia wielkich budynkow,potem odwiedzam Ian Potter National Galery of Wiktoria NGV ale zdjecia zamieszcze z muzeow bo dzisiaj odwiedzialm dwa w osobnym wpisie.Po dawce kultury wyruszam bulwarem wzdluz rzeki Yarra w poszukiwaniu tematow do zdjec.Niestety tylko jedna strona jest oswietlona i zdjecia moga byc monotematyczne.Ale oczywiscie jest kolorowy ptaszek .Dochodze do mostu dla pieszych i tu znajduje cudenko- Poland -Szukam wielkiego bialego ptaka-taka rzezba ale nie znajduje.Zawracam do miasta,na lunch i loda wpadam do Maca i posilona ruszam dalej.
Poniewaz mam calodobowy bilet korzystam z tramwajow bo jezdza prosciej i dojezdzam do wzgorza gdzie jest pomnik pamieci zaginionych w wojnach.
Tutaj wychodze na balkon budynku i czuje sie jak w Paryzu bo mam widok na miasto.
Obok jest ogrod botaniczny wiec i tu zagladam,gaszcz zielony,cisza spokoj i przezpiekny zapach.
Znowu podjezdzam tramwajem i odwiedzam Muzeum NGV Internacional.Budynek bardzo orginalny , ze sciana wody a w srodku sufit witraz.Troche te muzea w klimacie Madrytu.
Jeszcze daje rady isc wiec zagladam do sklepow z pamiatkami szukam wombata.
W koncu sie decyduje wrocic do domu bo juz 5pm , wsiadam do tramwaju 48 i jak jestem na ulicy dlugiej i starej wyskakuje na chwilke i zagladam do sklepow, same ciuchy i to australijskich designerow.
Tramwajem jade do konca potem tel do Sue i mnie dziewczyny zabieraja jeszcze na zakupy.Dzien wypelniony , wieczorem do stolu zasiadaja jeszcze dwaj lokatorzy z Azji i kazdy opowiada po angielsku co robil i jakie ma plany na jutro.