Niespiesznie żegnamy się z Larnaką i autobusem Intercity opuszczamy miasto. Mamy tu wrócić bezpośrednio na lotnisko za 3 dni.
Odległości na Cyprze nie są oszałamiające i po ponad godzinie jesteśmy w stolicy w części greckiej. Całą drogę padał deszcz i jeszcze na dworcu ostatnie krople nas dopadły.Wąskimi uliczkami starego miasta doszłyśmy do głównej drogi Lideras, która prowadzi na drugą stronę Nikozji do części tureckiej.
Jeszcze wypijamy kawę u Greków i ustawiamy się w kolejkę aby dostać się do naszego lokum.
Nie udało mi się znaleźć taniego pokoju po stronie greckiej i wybór padł na część turecką w centrum starej Nikozji. Lokalizacja fantastyczna, budynek stary położony przy Buyuk Han, gdzie teraz mieszczą się restauracja i liczne sklepy z rękodziełem.
Spotkanie z gospodarzem mamy dopiero o 18 więc zostawiamy walizki w pobliskim sklepie i ruszamy na zwiedzanie miasta. Po deszczu nie ma już śladu więc ruszamy na podbój części tureckiej Nikozji.
Bardzo dużo tutaj murali, odnowionych zabytków ale również opuszconych domostw , walących się ruder a za zakrętem ciągle wygląda strefa buforowa.
Trafiamy do hali targowej, gdzie jest spotkanie prezentujące różne kultury mieszkańców, dzieci śpiewają francuskie piosenki, palestyńczycy tańczą swoje tańce ludowe a na stolikach regionalne przekąski. Lubię takie klimaty, ale czas wracać do naszego AirB&B
Gospodarz na nas czeka, zostawiamy walizki w pokoju, niestety siermiężnym, reszta jest w stanie opłakanym, szczególnie łazienka, do kuchni lepiej nie wchodzić, po deszczu porannym jeszcze stoi woda w sali ogólnodostępnej. Wychodzimy,żeby na to nie patrzeć.
Poszukując dworca autobusowego , który mieści się za murami starego miasta, trafiamy do dzielnicy Samanbahce, zbudowanej na poczatku XX wieku dla najuboższych, ślicznie odnowionej z charakterystyczną studnią w centrum osiedla.
Idziemy na pyszne trureckie jedzonko aby nie myśleć o czekającym nas noclegu.
W nocy rezerwuję nocleg w Larnace, jest miejsce więc tam się domyjemy i wyśpimy spokojnie przed odlotem.