Na kolejny dzień też przewidujemy wycieczkę objazdową po pięknych miejscach Roztocza i nie tylko, celem jest piękny zespół zamkowo-pałacowy w Krasiczynie.
Marta przyjeżdża do Narola z Horyńca i ruszamy pokazać jej pałac Łosiów ale tu niespodzianka, bramy zamknięte, nie ma dostępu do pałacu możemy tylko zobaczyć go z oddali oraz od parku, który mieści się na tyłach pałacu .
Jedziemy jeszcze raz na spacer nad Tanew i po małym spacerze jesteśmy gotowi do dalszej drogi.
Zagladamy do Rudy Różaneckiej aby zobaczyć obiekty rekreacyjne nad jeziorem , pełno tutaj stoisk z pamiatkami, bary, lody,gofry i plaża.
Szkoda ,że nie wiedziałam ,że miejscowość ta jest związana z baronem Brunickim, pozostałością dawnych czasów jest pałac- obecnie Dom Pomocy Społecznej oraz stary dwór , gdzie obecnie mieści się Nadleśnictwo "Jezioro". Przy kolejnej wizycie odszukam te obiekty.
Uciekamy z tego komercyjnego miejsca i jedziemy do Gorajca, gdzie odwiedzamy cerkiew Narodzenia NMP należącą do najstarszych obiektów drewnianego budownictwa cerkiewnego w Polsce.
Cerkiewka jest urocza, robimy zdjęcia z zewnątrz , bo drzwi zamknięte i idziemy do chutoru po drugiej stronie ulicy.To miejsce jest kolorowe, wesołe, pełne pasji. Tutaj odbywa się ludowy Festywail Folkowisko.
Pomimo niedzieli i wakacji jest tu dość cicho i spokojnie ale spotykamy gospodarza miejsca, któremu mówimy, że chętnie zobaczylibyśmy wnętrze cerkiewki i znajduje się klucz i pan nas oprowadza po pięknym wnętrzu a nawet wchodzimy za ikonostat aby zobaczyć naścienne malowidła z XVI wieku. Cudowne doświadczenie .
Do Jarosławia nie miałam ochoty jechać ( jakoś nazwa mi się nie najlepiej kojarzyła) ale to piękne spokojne miasteczko z odnowioną synagogą, pięknym rynkiem, niestety tym razem były Dni Jarosławia i kolorowe plastikowe miasteczko przysłoniło ten urok ale spokojną ulicą doszlismy do Cerkwi Przemienienia Pańskiego. Spotkaliśmy tu proboszcza Krzysztofa, który oprowadził nas po wnetrzu. To świątynia greckokatolicka wybudowana w latach 1717-1747, następnie przebudowana w latach 1911-1912. Jest głównym ośrodkiem pielgrzymkowym polskich unitów. W cerkwi znajduje się słynąca łaskami ikona Matki Boskiej Jarosławskiej, zwana Bramą Miłosierdzia.
Dzisiaj mamy szczęście i drugi raz bramy się przed nami otwierają, takie szczęście nam nie dopisuje gdy jedziemy do Klasztoru Sióstr Benedyktynek, kościół jest zamkniety i tylko możemy zwiedzić teren z ogrodami wokół klasztoru.
Do Krasiczyna dojeżdżamy wczesnym popołudniem, ciężko znaleźć miejsce parkingowe a to z racji trwającego na dziedzińcu pałacu nabożeństwa z okazji Gali Myśliwskiej.
Obchodzimy pałac dookoła, budowla robi wrażenie a szczególnie przepiękne sgraffitowe dekoracje przedstawiające sceny biblijne oraz medaliony z popiersiami cesarzy, wizerunki polskich królów i sceny myśliwskie.
W pełnym słońcu pałac prezentuje się wspaniale , szkoda ,że nie ma wody w fosie bo odbicie pałacu byłoby jeszcze bardziej fotogeniczne.Piękna ażurową attyką dodaje lekkości. W narożach znajdują się cztery okrągłe baszty - Boska, Papieska, Królewska i Szlachecka.
Przez most wchodzimy na dziedziniec a potem na krużganki aby nacieszyć oczy delikatnymi malowidłami.
W drodze powrotnej zajeżdżamy do Zarzecza małej miejscowości , w której odwiedzamy zespół pałacowy hrabiostwa Dzieduszyckich. Tutaj za PRL- mieściła się szkoła rolnicza i internat, od 2007 roku gmina Zarzecze, starostwo powiatowe w Jarosławiu i Związek Rodowy Dzieduszyckich herbu Sas powołali do życia Muzeum im. Dzieduszyckich, jako oddział Muzeum w Jarosławiu.
I znowu mamy szczęscie bo możemy to muzeum zwiedzić. Rozpoczynamy zwiedzanie od wystawy wieńcy pogrzebowych z krypt Czartoryskich w Sieniawie. Misterna praca wykonana z koralików na mnie robi wrażenie. Na muzeum przeznaczona jest część pokoi gdzie jest zachowany wystrój z tamtego okresu..W części sal zachowały się oryginalne kominki, stiuki oraz w rotundzie parkiet z pięciu gatunków drewna. Największą niespodzianką było dla mnie , gdy ostatnią przedstawioną osobą z drzewa genealogicznego Dzieduszyckich był mój stary znajomy Paweł. Świat jest mały .
Na kawę pojechaliśmy do Przewoska, potem odwiedziliśmy zespół klasztorny Bożogrobowców.
Do pałacu w Sieniawie nie udało sie nam dostać, brama zamknięta, chyba szczęście już się skończyło.
Na kolecję jedziemy do pobliskiego Lipska na pizzę z pieca .
Jest już późno a Marta musi jeszcze dojechać do Horyńca.