Przyszedl czas na pozegnanie Singapuru, ostatni dzien postanowilam spedzic na zlokalizowaniu hotelu w drodze powrotnej.Byl to swietny pomusl, bo zostawilam sobie tam jako depozyt broszury z Singapuru aby ich ze soba nie wozic.Dzielnica chinska ale hotel tanszy i czysciejszy niz w Little India..Cala dzielnica nazywa sie Geylong, takie troche przedmiescia robotnicze ale cos innegoniz Chinatown..W drodze powrotnej w metrze spotkalam dwie Szkotki , Pati i Kit , ktorym pomoglam kupic bilety i jeszcze im pokazalam jak odzyskac kaucje ( bardzo to pomyslowe bo biletow sie nie wyrzuca ). Wychodzac z hotelu natknelam sie na 2 pary Polakow , ktorzy mieszkali w tym samym hotelu .Przyjechali z Malezji a dalsza podroz to Kambodza.Wymienilismy pare uwag co do podrozy i wyruszylam na lotnisko.Metrem jedzie sie super, ale droga zajela mi ok. Godziny.Lotnisko ogromne ale swietnie zorganizowane . Szyko znalazlam Jetstar linie, nikt nie trzwepial sie do malego przekroczenia wagi.Na lotnisku pelne udogodnienia:lezanki, masazery stop, darmowy internet i wiecej storczykow niz w ogrodzie botanicznym Troche jedzenia zabralam z hotelu i sobie przekasilam , zapominajac a wlasciwie nie wiedzac ze to tanie linie bez jedzenia i 5 godzin w czasie loty bylam bez jedzenia i picia, poza Mentosami , ktore mnie uratowaly.Wjazd do Australii wydawal sie przyjemny az do czasu kontrolo celnej, okazalo sie ze moj podreczny bagaz budzi zainteresowanie. Pani pzrepytala mnie kto pakowal walizke , czy mowie po angielsku , czy rozumialam co napisalam w deklaracji celnej , na wszystko odpowiadalam tak,tak,tak . A tu celniczka wyjmuje jajko na twardo, ktore zostalo mi ze sniadania a o nim zupelnie zapomnialam.!!! Bylo bardzo nieciekawie ale jakos mi odpuscila bo grozila mi kara 1000 A$ , wol!!! ale sie ucieszlam jak mi odpuscila a za drzwiami czekala na mnie delegacja :Halinka,Ala z Waldkiem i Marem.