Czas w droge 3/4 podrozy w autobusie wiec zdjecia zza szyby niestety.Krajobraz zmienia sie co dluzsza chwile, najpierw zielone winnice w Swan Valley, potem rancza z konmi ale juz nie tak zielone, potem zolte pastwiska z krowami ,potem gesty busz niziutko polozony przy ziemi, potem las nie do przejscia a na koniec kwitnace drzewa .Zajezdzamy do baraczku bez klimatyzacji na picnik lunch.Kierowca w krotkich spodenkach i bialych podkolanowkach wyjmuje z przywiezionych lodowek caly piknik i jest uczta.Potem jedziemy na plaze w Cervantes .
Autobus wjezdza na plaze bez obciachu, kto ma kostium to wskakuje do wody na 15 minut, kapia sie tylko Wlosi a reszta brodzi po wodzie.Poznalam Malajke Iris i bliznikow z Holandii.Robimy sobie nawzajem zdjecia.
Potem jedziemy do Pinnacles , jest upal 45 stoni dobrze ze mam parasolke od slonca, Iris nie ma nawet nakrycia glowy wiec ja zapraszam do mojego cienia a ona z wdziecznosci utrzepila mi sie pod pache i musialam ja holowac bo sie uparla ze pojdzie na wielka gore a potem ledwo dyszala.Wrazenie wpaniale co widac na zdjeciach, tylko tej temperatury nie moge pokazc.
Przezorny kierowca wode zachowal na powrot z pustyni i wszyscy byli mu za to wdzieczni:)