Tym razem sie wybralam na Wyspe Rottnest czyli gniazdo szczurow w poszukiwaniu malych zwierzatek quokka.Doplywa sie tam statkiem z Fremantle , po polgodzinie jest sie na miejscu. Dobrze jest kupic bilet wczesniej na miejscu lub przez internet. Koszt nie maly bo tam i spowrotrm w jednym dniu kosztuje prawie 60 A$.W tym czasie poznalam mila pare z Melbourne Joan i Richard zabawiali mnie rozmowa po angielsku tak, ze nie ogladnelam sie jak bylismy na miejscu.A tam jak w Powsinie ( kto nie wie - to taki Park po Warszawa ,gdzie bylam z dziecmi w domku kepingowym na wakacjach ) Tylko tutaj sa piekne plaze i zatoczki i na jednej plazy spotkalam 4 pelikany , coz to byla za niespodzianka. Siedzialy na plazy i tylko jednym okiem na mnie patrzyly i nie chcialy pokazac swojego wielkiego dzioba. Musialam je troche postraszyc i pokazaly sie w calej swojej krasie.potem poszlam na plaze sie poopalac i pokapac.Jeden minus podrozowania samej to jest , ze nie ma kto Ci posmarowac plecow. Sama posmarowalam ile sie dalo ale po powrocie do domu zobaczylam ze mam w srodku plecow mocno spieczony pasek, tam gdzie nie siegnalam reka :).Jak sie polozylam do opalania to sobie troche przysnelam . Potem ruszylam na poszukiwanie quokka.Wyspa jest dosc duza, wszyscy jezdza na roweram albo przywiezionych albo pozyczonych. Ja troche z oszczednosci a troche rozmyslnie nie pozyczlam roweru aby latwiej robic zdjecia. Spotkalam tylko 1 pare na pieszo , reszta pedzila na rowerach a ja w upale dralowalm , ciagle sie rozgladajac aby nie zabladzic i wrocic na czas do statku.Krajobraz bardzo zroznicowany oa scrabu, czyli niskiego poszycia, przez ktore nie da sie przejasc do lasu lub wyschnietych jeziorek.Taka daleka trasa dala rezultat bo spotkalam to zwierzatko jak sie przypatrywalo rodzinie siedzacej na pikniu.W koncu wrocilam do mojej zatoczki po 15 km marszu , wykapalam sie , zjadlam przywieziony lunch i wracajac do portu spotkalam quokka ktory skakal jak kangur przez droge i chcial jechac na rowerze :).W drodze powrotnej spotkalam nowych znajomych i umowilismy sie na spotkanie w Melbourne.Umęczona wróciłam do Perth z ubranymi na zielono Australijkami jadacymi na Swieto Patryka, ja tez mialam przez przypadek zielona bluzke.Potem idac do biblioteki spotalam Monike ktora wyszla z pracy , alez ten swiat jest maly, szybki internet i do domu od razu do spania.