W piątek w końcu docieram do Art Gallery, po drodze zachaczyłam o chińską dzielnicę , pare zdjęć z graffiti, ale w galerii nie można robić zdjęć więc dzisiaj sobie odpoczniecie :).
Sztuka Aborygenów piękna , każdy obraz opowiada jakąś historię i podsłuchałam przewodniak z dziećmi aby trochę zrozumieć tą sztukę . sama widzę kropki i kreski czasem zwierzątka a to pełna historia widziana z góry , kolory pustymi najczęściej, zcasem pokazuje się niebieski.
Potem wpadłam na lunch na Barreck str. za 5 A$ otwarty bufet a tam sushi, ośmornice, jarzyny w cieście , mięso do wyboru do koloru a na deser do McDonald - lody za 50 centow , dzieki majtrip , super jest.