Narszcie nie pędzę i mogę się wyspać.Stół już wieczorem był udekorowany polskimi pisankami.Dzisiaj wszystko zamknięte , wszyscy świętują, cisza jak makiem zasiał.Nikt nie idzie do pracy, szkoły,sklepy zamknięte.
U Ali natomiast zaczyna rozkwitać kwait jednej nocy a więc będzie tym razem seria kwiatów.Dzisiaj ma urodziny Halina więc o 12 jadę do Niej , czyli zawozi mnie Waldek bo komunikacja w święto jest kiepska.Przyjeżdża też brat Haliny Edmuś i Tereska , starsza córka .Miło spędzamy czas na opowieściach co kto robił w czasie sztormu i przy światecznie udekorowanym stole zajadamy śledzie i łososia. Toast tylko kompotem :)
O 3 we wszystkich katolickich kościołach jest uroczystość Podniesienia Krzyża i tłumnie przybywają wierni .
Wieczorem wracam do Ali i dalej obserwuję kwiaty, już o 8 widać ,że się rozwijają a o 9 podobno będą w pełnej krasie , do tego pięknie pachną.A rano bedą jak zdechły indyk, zobaczymy :).
Teraz rozwkitło 5 kwiatów a 5 jest jeszcze w pąkach.Poprawka jest 6 rozkwitnietych kawiatów a 10 w pąkach .
PS owoc który jadłam w Singapurze to durian !!! ale bardzo nie śmierdział ,na szcęście nie jadłam go na ulicy bo mozna dostac mandat.