Na poczatek zagadka co to jest na pierszym zdjeciu.Rozwiazanie jutro.
Nie ma lekko jak chce sie w 3 dni zobaczyc Melbourne,pobudka po 7 bo El mnie zabierze do miasta.Jestem tak wczesnie ze Muzeum jeszcze nie otwarte.Robie maly spacer po okolicy i napatacza sie prawdziwy Auzzie,zrobilam mu zdjecie, tylko sie usmiechnal . Muzeum kapitalne ,zwierzeta z calego swiata ,poza eksponatami jeszcze wszystko razem powystawiane zeby dzieciaki mogly ogladac i ja tez.Zobaczylam possuma,ktory mieszka na drzewie kolo domu i widac jego domek na zdjeciu z niebieskimi kwiatkami.Jest tutaj czesc sztuki Aborygenow,duzo zdjec , sztuka Pacyfiku,lasy pieknie pokazany z ptaszkami oraz sztuka wspolczesna uzytkowa,kino,grafika,ubior oraz historia Melbourne , z domkami,wyscigami konnymi oraz z goraczka zlota bo tu niedaleko w Ballarat znaleziono 66kg kawalek zlota.
po trzech godzinach ogladania spotykam starego znajomego i pomimo zakazu uzywania lampy blyskowej robi mi zdjecie na tle herbu Australii z wypchanymi :kangurem i strusiem !
Potem darmowy City tram i jade szukac ptaka bialego wielkiego.Jest, wiec wyskakuje z tramwaju i robie serie zdjec, potem znowu lapie ten tramawj i jade do nowej dzielnicy Docklands wybudowanej w starych dokach. A tu krowa do gory kopytkami wiec znowu wyskakuje i juz spacerkiem zwiedzam okolice.
Niebo tu caly czas plynie,przylazla wielka chmura i musialam wyjac po raz pierwszy parasol !!! Dobrze ze nie wiozlam go na daremno.za to wpadlam na fish & chips i przeczekalam deszczyk.Pogoda sie zrobila piekna ,jakos cieplej .troche sie tam jeszcze pokrecilam zobaczylam iwent z wasabi na lyzeczkach i kolejnym tramwajem pojechalam sprawdzic auobus na lotnisko.Kupilam juz sobie bilet na poniedzialek,wiec jestem spokojna bo wiem co i jak.
Znowu darmowy tramwaj troche przepelniony ale coz za darmo sie nie jezdzi w lususie i teraz szukam kosciola katolickiego ,w koncu znalazlam msze w Katedrze sw.Patryka o 6 wieczorem.Jeszce mialam troche czzasu wiec polecilam na bulwar zrobic troche zdjec , znalazlam papuge, bo dzien bez papugi to jakby stracony :) i grzecznie poszlam na msze.
U mnie siodma wieczzorem a tu dostaje od Mara sms-a ze prezydent nie zyje ! Pytam go ktory bo nie przyszlo mi do glowy ze nasz a do tego ze taka katastrofa.
Troche smutno sie dzien zakonczyl ale jeszcze wieczorem trafilam na spacerze z psami na possuma, siedzial sobiee na drzewie i chyba czekal na mnie.
smutne buziaki posylam wszystkim